Saturday, November 07, 2009

dalej...




tak wiec jedziemy dalej. teraz jestesmy w Joipurze (Radzastan), dzis rano mielismy okazje ogladac Taj Mahal. robi wrazenie. niemniej:
ostatni wpis byl jeszcze w varanasi - takie niemalze swiete miasto, gdzie lokalesi pala ciala swoich bliskich... robi wrazenie.
niemniej kontynuujac jazde pociagiem udalismy sie podobnie jak ostatnio (sleeper) do Agry, celem zobaczenia oslawionego Taj Mahala. oczywisci nie czynne w piatki (kiedy indziej moglismy przyjechac?), wiec musielismy zostac tam dzien ekstra. poniekad dobrze sie zlozylo, bo Monika podupadla na zdrowiu i caly dzien przespala z goraczka. prawdopodobna diagnoza - zatrucie zanieczyszczeniami (bo generalnie to syf panuje). takoz sam sie snulem po miescie co chwile odwidzajac MOnike.
po dzisiejeszym porannym ogladaniu TM, zlapalismy pierwszy lepszy autobus do Jaipuru. tak, tak autobus. tego jeszcze nie bylo... jak ktos mysli, ze piekne klimatyzowane volvo, to sie powaznie myli - autobus mocno sponiewierany, nie pierwszej swiezosci, do tego droga tez mocno watpliwa - niby platna, a w poprzeg krowy, wielblady, samochody pod prad i inne takie...
po dojechaniu na miejsce jak zwykle sie okazalo, iz byle rykszarz wie lepiej od nas co chcemy robic, a na pewno jest to jazda riksza, ktora jest very czip, very, very...
tak tez siedzimy, pijemy wode (w tej kwestii sie niewiele zmienilo) i planujemy co dalej...
a jakies spostrzerzenia??
natretni Hindusi, ktorzy staja sie bardzo meczocy... na widok white face zachowuja sie jak wsciekle malpy (tych swoja droga tez tu nie brakuje)
z Monika nikt nie chce gadac, bo jest kobieta, wiec ma zglowy uzeranie sie z hindusami

3 Comments:

Blogger figiel said...

a my też tu mamy przygody, tylko małp nie ma.

11:10 AM  
Blogger gałązka said...

Ale jesteście dzielni! Trzymajcie się tam i chorujcie już więcej!

3:10 PM  
Blogger gałązka said...

miało być: "NIE" chorujcie oczywiscie;)

3:11 PM  

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home